Wycieczka do Talicy

 

Wycieczka do Talicy. W ubiegłą sobotę członkowie Polskiego Stowarzyszenia „Polaros” odbyli ekscytującą, pełną ciekawostek i wrażeń wycieczkę do miasta Talica.

Pierwszym punktem ich programu była lokalna biblioteka, która niedawno została gruntownie wyremontowana. Teraz to nie tylko miejsce do czytania, ale prawdziwa przestrzeń publiczna, w której dobrze czują się zarówno dzieci, jak i dorośli. Na szczególną uwagę zasługuje znajdujący się w podziemiach escape room, który oferuje odwiedzającym wyjątkowe przeżycia. Dyrektor i kuratorzy biblioteki to ludzie z ogromnym światem wewnętrznym i ciekawymi historiami, którymi oni chętnie dzielą się z gośćmi.

Następnym przystankiem był dawny dom rodziny Poklewskich-Koziółł. To muzeum domowe zanurza Cię w atmosferze przeszłości, opowiadając o życiu przemysłowców i filantropów, którzy wnieśli znaczący wkład w rozwój regionu. Historyczne dziedzictwo rodziny reprezentują także malownicze ruiny gorzelni, która była kolejnym punktem na trasie. Ruiny te, otoczone piękną przyrodą, pozwalają poczuć ducha czasu i wyobrazić sobie skalę produkcji tamtych lat.

Goście zwrócili także uwagę na działający Kościół Piotra i Pawła, znany ze swojej niezwykłej architektury i bogatej historii. Świątynia stała się nie tylko centrum duchowym, ale także perłą architektoniczną miasta. Wewnątrz panuje atmosfera spokoju i majestatu, która pozostawia niezatarte wrażenie na każdym odwiedzającym. Muzeum historii lokalnej w Troickim zaskocza wystawą odzwierciedlającą lokalne życie i kulturę. Można tu zobaczyć zarówno przedmioty codziennego użytku minionych epok, jak i pięknie wyrobione wypchane zwierzęta, typowe dla tego regionu, wykonane przez miejscowego rzemieślnika. Ekspozycja muzealna pozwala lepiej zrozumieć specyfikę życia i tradycje wschodniego Uralu.

Kolejny punkt na trasie to stacja kolejowa Talica, wcześniej nazywana Poklewskaja. Miejsce to zawiera niezwykłą historię rozwoju kolei w regionie i samo w sobie stanowi ważny element dziedzictwa kulturowego.

Po kilku godzinach zwiedzania uczestnicy klubu zjedli pyszny lunch w jednej z lokalnych kawiarni. Tradycyjne dania i gościnność sprawiły, że lunch był przyjemnym zakończeniem dnia wycieczki. Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym przewodnikom i wszystkim, kto pomógł w organizacji wycieczki!

Niestety dom-muzeum bohatera Związku Radzieckiego, oficera wywiadu Kuzniecowa, ze względu na brak czasu pozostał poza programem. Jednak prawie w całej Talicy są przypomnienia o jego życiu i wyczynach. Szczególnie pamiętamy ogromny mural na końcu jednego z domów, poświęcony temu bohaterowi. Ten element artystyczny stał się symbolem pamięci i szacunku dla jego wyczynów.

Wycieczka zrobiła na gościach ogromne wrazenie i zostawiła chęć ponownego powrotu do Talicy, aby kontynuować zapoznanie się z jej bogatą historią i kulturą. Zebraliśmy wrażenia części uczestników wycieczki.

Marina Łukas: Po wycieczce do Talicy jeszcze raz się przekonaliśmy, że wyraz “polacy wnieśli ogromny wkład w rozwój Urala” jest sprawiedliwy.
Nie wyliczyć wszystkiego, co zostawiła po sobie polska rodzina Poklewskich! Przedstawiciele rodziny nie tylko rozwijali różne dziedziny przemysłu, ale byli przykładem chrześcijańskiego służenia ludziom. Zostawili swój ślad w kulturze Urala, budując szkoły, biblioteki, cerkwi.

Jednak to dziedzictwo trzeba było zachować w trudnych czasach historycznych. Zaskakujące, że są ludzie, którzy do dnia dzisiejszego zachowują pamięć o Poklewscach. W małym uralskim miasteczku biblioteka dzielnicza nazywa się w imieniu Poklewskich-Koziółł! Znajdziecie tu ciche miejsce na czytanie książki, ale także na współczesne zabawy komputerowe, na ważne spotkania, na gry dla dzieci, a dla koncertów jest polski salon muzyczny.

Wielkie wrażenie zrobił na nas rodzinny dom Poklewskich, na którym znajduje się tablica pamiątkowa, muzeum krajoznawczy z “kącikiem Poklewskich”. Finałem naszej wycieczki stało odwiedzanie stacji kolejowej, która została zbudowana dzięki wysiłkom Poklewskich i nazywała się do 1962 r. w ich imieniu.
Z całego serca chcemy podziękować za twórczą pracę, za organizację przepięknej wycieczki Paniom Tatjanie Klimowej, Ludmilie Zawaruchinej, Alionie Bułatowej!

Marina Sereda: Odwiedziłam Talicę po raz pierwszy, miasto wydało się przytulne. Uwielbiam starożytną architekturę, uważam, że jest wyjątkowa. To wstyd, gdy wyjątkowe budynki ulegają zniszczeniu i przestają istnieć. Mam nadzieję całym sercem, że piękne ceglane budynki dawnych zakładów biochemicznych zostaną odrestaurowane, a życie w nich na nowo ożyje, w formacie przestrzeni muzealnej.

Odkryciem było dla mnie także to, że w płocie starożytnej cerkwi Piotra i Pawła pochowano księdza rosyjskiej cerkwi prawosławnej, honorowego obywatela obwodu miejskiego Talickiego, arcykapłana Władimira Ziaziewa. Pamiętam programy radiowe i telewizyjne z jego udziałem. Świątynia Talicka była pierwszą świątynią, w której służył.

Igor Lenartowicz: Świetna podróż, wiele dla siebie odkryłem. Setki razy przejeżdżałem obok Talicy i w końcu się zatrzymałem. Poznałem sąsiadów z Polonii w Jekaterynburgu i, ku mojemu zaskoczeniu, także z Tiumenia. Dziękujemy za organizację, jesteście wspaniali!

Irina Łucenko: Miasto Talica od dawna było w planach podróży po obwodzie swierdłowskim i ten pomysł nie został przełożony na "innym razem” dzięki wycieczce, doskonale zorganizowanej i zaplanowanej przez Jekaterynburgskie polskie stowarzyszenie „Polaros”.
Wycieczka obejmowała nie tylko ważne dla Polonii miejsca związane z życiem i działalnością prawdopodobnie najsłynniejszej rodziny Polaków na Uralu – Poklewskich-Koziółł, ale także muzeum historii lokalnej i bibliotekę regionalną.
Wraz ze zdobyciem wiedzy, poczułam także zapał i wiarę w idee, które mogą inspirować bez względu na okoliczności.
Najprzyjemniejszą rzeczą podczas wyjazdu były relacje w polskim klubie „Polaros”, nasze rozmowy, żarty i wzajemne troski.
Dziękuję wszystkim za poświęcony czas, poczucie wspólnoty, a szczególnie chcę podziękować pani Marinie Łukas za organizację wyjazdu do Talicy.

Olga Ananina: Najbardziej zapamiętałam dawny dom Poklewskich-Koziółł. Wydawało się, że przez jakiś czas byliśmy na przełomie XIX i XX wieku. Razem z właścicielem domu wyglądaliśmy przez okno na fabrykę, przyjmowaliśmy gości w małej sali balowej i spacerowaliśmy po ogrodzie otaczającym niegdyś rezydencję. Zaskoczyło mnie, że dom został zaprojektowany nie tylko pięknie, ale i praktycznie. System grzewczy umieszczony wewnątrz ścian pozwalał na ogrzewanie tylko dwa razy w tygodniu, a rury modrzewiowe wytrzymały znacznie dłużej niż nowoczesne. Jestem bardzo wdzięczna lokalnej historyczce Tatjanie Klimowej za tak rzadką i cenną możliwość dotknięcia naszej historii.

 Autor: Walentin W. Wasielewski. Fot.: Igor Wein.