Bigos w Jekterynburgu

Spotkanie gastronomiczne 12 lutego w kawiarnie “TRAVA” na tyle było zdumywająca dla “polarosowców”, że jej wynikami stali 2 entuzjastyczne komentarze:

Antonina Umińska:

Zwykłym wieczorem 12 lutego “polarosowcy” jedli bigos.

Po raz pierwszy przyczyną spotkania zostało jedzenie (zwykle ono tylko towarzyszy spotkaniu). Nie tylko jedzenie, a jedzenie jednogarnkowego dania, mianowicie – bigosu.

Bigos jest majętnością Polski, zasoby żywności, technologją gotowania, łączącą duszenie, pieczenie i czarodziejstwo. W bigosie łączy się wszystko, co rośnie w lesie, polu, ogródzie, chlewu. I dodatek – wino i miód.

Pierwsze spotkanie polarosówców z kuchnią polską w Jekaterynburgu odbyło się w kawiarnie “Trava”. Gospodarze tej kawiarni, członki “Polarosu” Aleksej i Olga Grieśko zrealizowali stare marzenie i zorganizowali wieczór-prezentację bigosa.

Kucharz Irina Kaprałowa przygotowała bigos według polskiego receptu, w trakcie przygotowania często dzwoniła do mnie, razem omawiałyśmy szczegóły (Irina jest superprofecjonalistką, ale dla niej był bardzo ważny mój laikowy pogląd). W końcu bigos udał się super! Główne – w nim był aromat, i aromat był taki, jaki musiał być!

Najedzone, nawdychające kapustą, wędliną, mięsem, grzybami “polarosówcy” syto zabłysły oczami. Wspólne łamanie chleba zbliża i zmiękcza serca. Dlatego wszyscy z zadowoleniem zaśpiewali pieśnię o bigosie, słowa której oraz podkład muzyczny przygotowała dla nas Marina Łukas.

Cudowny, ciepły, domowy wieczór!

Dziękujemy Olgę, Irinię, Aleksejowi, pracownikam kawiarni “Trava”, gdzie dzisiaj gościła Polska!

Przyjdziemy jeszcze!

 

Tatjana Mosunowa:

W Jekaterynburgu startował projekt, który pojmóje kuchnię polską. Dzisiaj odbyło się pierwsze, mam nadzieję, nie ostatnie spotkanie członków “Polarosu” za “miseczką” bigosa.

Bigos – tradycyjne polskie danie. Można powiedzić “klamra”. Gotuje się z kapusty kiszonej, wędlin, wina czerwonego i td…

Przeprowadzić eksperyment z tym polskim daniem zgłosił się gospodaż popularnej kawiarni “Trava” Aleksej Greśko.

Było smaczne i bardzo przyjemnie.

Spóżniłam się, nie zdążyłam na pierwszą, umysłową część spotkania, ona była ciekawa, sądząc po wydrukowanym dla każdego materiałam. Gdy weszła do kawiarni pociągnęło ojczystym zapachiem. Pomyślałam, tak, dokładnie nie spódłowałam, tutaj jedzą bigos.

Przy stole żywo rozmawili o kuchnię polską, o wiedźmakach, cepelinach, pyzach i kopytkach.

Kuchnia polska – jest to poezja i proza – samo życie. Jest ona gęstą, sytą, pomysłową, różnorodną. W niej zapach skóry owczyny, skrzypce starego górala, łyżka swieżo zmielonej kawy od gospodyni warszwskiej, cięko rozwałkowane ciasto i delikatna pianka na rabarbarze. W niej ogórki kieszone i kapusta, buraczki z chrzanem i oczywiście, kotlet schabowy z ziemniakami.